Dalsza część skojarzeń z tkaniną las. Był frendzel Szaromilczek (z rodziny wilków) więc musiał powstać Czerwony Kapturek.
O ile Wilk był tylko formalnością o tyle Czerwony Kapturek kosztował mnie trochę więcej pracy. Nawet teraz nie jestem w stanie powiedzieć czy jestem z niego zadowolona. Ale wg tego co mówi Senior, to u mnie normalne 😉
Szukaliśmy z Zajęczakami doskonałej scenerii dla tej dwójki, niestety kąpiel Młodszego w kałuży pokrzyżowała nam plany. Ale kilka zdjęć na szczęście powstało. I ku mojej radości zostałam obdarowana kilkoma komplementami dotyczącymi Czerwonego Kapturka i Wilka 🙂 Chyba częściej będę zabierać moje szyjęczaki na zewnątrz 😀