Starszy debiutował dziś jako szkolniak. Debiut miał nastąpić o 11 więc nie burząc naszego codziennego rytmu dnia wyszliśmy na poranny spacer. Wracając zaczęło kropić. Starszy lekko załamany:
– Będziemy musieli jechać do szkoły taksówką albo czymś…
Starszy przez dwa lata chodził (podobno to zapomniany sport 😉 ) do przedszkola, zajmowało nam to zwykle 25 minut (gdy mamusin był jeszcze w dwupaku to nawet godzinę 😉 ), nie ważne czy padał deszcz, sypał śnieg, wiał silny wiatr, świeciło mocne słońce… Natomiast do nowej szkoły Starszego idziemy spacerkiem 10 minut (luksus)…
– Ale dlaczego? Przecież niedaleko jest.
Starszy, widocznie załamany moim brakiem zrozumienia, ostro gestykulując rzucił:
– No jak to? My tacy eleganccy a deszcz ma nas zmoczyć?
– Przecież mamy parasole.
Na to Starszy z lekkim uśmiechem, który świetnie znam:
– Zapomniałem… 🙂