Wszystko zaczęło się od Frendzla I, pierwowzora wszystkich dotychczasowo zrobionych przeze mnie frendzli. Frendzel I jest wyjątkowy. Po pierwsze należy do Młodszego, a po drugie, jako Frendzel żyje od niedawna, wcześniej był kurtką. Ściślej, podszewką ulubionej kurtki Seniora (taty Zajęczaków). Kurtka z racji wieku, a przede wszystkim stanu, musiała pożegnać się z domem Zająców (całe wydarzenie okraszone zostało łzami i krzykiem). Na pocieszenie poszewka (milutka, ciepła i mało zniszczona) została przerobiona na Frendzla I.
A skąd nazwa frendzel? Różnie go nazywaliśmy: kocyk, przytulak, kjujik… Ale czuliśmy, że to nie jest jednak to. Na szczęście mamy oświeconego Seniora 🙂 Frendzel to połączenie słów: friend i frędzel. Mam nadzieję, że to zestawienie jest w miarę jasne dla wszystkich. Ot, taka fanaberia Zajączkowa 🙂
Do pary zrobiłam ciumkatkę (szeleszczący kawałek materiału), używana wedle uznania, u nas do miętoszenia i ślinienia 🙂