Jak wiadomo w naszym domu należę do mniejszości. Dokładnie to do gatunku na wymarciu 😉 Pewnie dlatego wszystko co dotyczy moich kosmetyków jest dla Zajęczaków niezwykle ciekawe. Starszy już przeszedł etap malowania moim cieniami po podłodze i kredką po swojej twarzy. Powoli przychodzi czas na Młodszego, który na widok mojej kolekcji lakierów do paznokci, skacze z radości i wystawia paluchy 🙂
Dziś przed wyjściem próbowałam doprowadzić się do stanu normalności. Korektor w dłoń i gruba warstwa pod oczy (permanentnie niewyspana od 9 lat, wliczając ciążę). Ale Wy też z pewnością możecie coś o tym powiedzieć 🙂
Starszy szczotkując zęby i patrząc na moje zmagania, pyta:
– Co to jest?
– Korektor.
Na to syn z szelmowskim uśmiechem:
– Mamusiu… Naprawdę? Zamazywacz do zmazywania niezmazywalnego?